Peckinpah niezmiennie o zmierzchu Dzikiego Zachodu. W porównaniu do innych obrazów reżysera zorientowanych w tej tematyce, W "Balladzie..." mamy dużo mniej krwi (nie ma tutaj baletu śmierci krwawego Sama) i dużo, dużo więcej humoru. Nastrój jest miejscami wręcz sielankowy. Miesza się to z momentami przepełnionymi romantyzmem i nostalgią, a także tragedią. Peckinpah opowiedział o człowieku, który jest więźniem czasu i miejsca w którym żyje. Nieporadny Cable to postać uparta, nie poddająca się, ale posiadająca miękkie serce i zakochująca się do upadłego. Doskonała rola Jasona Robardsa. W pamięci pozostaje też piękna muzyka, szczególnie piosenka "Butterfly mornings".