taki gatunek widnieje w opisie. Powinien być dramat, bo pokazane życie młodej dziewczyny i jej próbowanie, życia mało co nie skończyło się źle. O dziwo się nie skończyło, ale widocznie tak miało być. Kristine Frosth ogląda się jednym tchem jak i całą przedstawioną historię. Szkoda, że tam nie było jakiejś tragedii po drodze, podniosłoby na powadze tej historii, ale tak czy owak jest ok.