Dużo obiecuje i naprawdę sporo się dzieje, aż do pożaru w Halloween ale potem mocno zwalnia i tak naprawdę robi się ciekawie dopiero pod koniec. Brakowało mi prawdziwej intrygi, zamiast tego mamy prostą opowieść o kobiecie, która uciekła od przemocowego partnera. Zachowania bohaterów totalnie nielogiczne: 1. W odcinku 8 syn szeryfa strzela czarnemu policjantowi w samochód i nic się nie dzieje? Czemu on tego nie zgłasza? 2. Adwokat pojechał samemu do gościa, o którym wiedział, że jest groźny i uznał, że grożenie mu kiedy ten wyciągnął rewolwer jest dobrym pomysłem? Przecież sprawiał wrażenie kumatego gościa. 3. W odcinku 9 kiedy Dot chowała się do tego dołu zostawiła karabin, a potem postanowiła bronić się kością xD. Totalnie bez sensu zachowanie, zostawiać na widoku przez co miało się jakiekolwiek szanse na przeżycie. 4. Czemu Dot w szpitalu nie dała znać temu trooperowi, że chce jechać z nim, może chciała chronić swoją rodzinę, ale tak czy inaczej... Poza tym wszyscy biali mężczyźni w tym sezonie byli źle pokazani: Roy psychol przemocowiec, jego syn z nieokrzesany i pełen kompleksów - to akurat zrozumiałe skoro miał takiego ojca - mąż policjantki nierób, wymagający i jeszcze zdradza. Wayne głupek i ciepła klucha. Jedynym dobrze pokazanym mężczyzną był czarny policjant, który faktycznie był łajzą i nie zlikwidował Roya kiedy od razu było wiadomo, że ten się nie podda. No może jeszcze ten agent FBI, ale on nie miał dużo czasu na ekranie. Moonka nie wymieniam bo to nie był zwykły człowiek. Niestety nudziłem się oglądając to, chyba będę z tym sezonem miał tak jak z 3 - nie zapadnie mi w pamięć. Poza tym nie było motywu muzycznego Fargo zbyt często i nie czuło się tego klimatu. Na plus użycie przerobionego motywu Wrench and Numbers z pierwszego sezonu - to ta melodia grana na perkusji.
Po 4 sezonach bardzo udanych w tym 5 tym niestety duzo zgrzytalo a szkoda bo tez technicznie nadal dobrze.Po prostu zabraklo finezji w tym wszystkim,momentami topornie.